gdziekolwiek - byleby z lalką :)))
Post fajny jak te wspomnienia :-)
Zarąbiste zdjęcia!Miło powspominać lalkowe wycieczki.
Kazde zdjecie przekazuje jakas fascynujaca historie <3 Piekne <3
Szkoda, że u mnie było tak mało dni bez deszczu. Wyjście w plener graniczyło z cudem. Twoje lalki miały więcej szczęścia i tyle wspaniałych plenerów. Ale czerwonowłosa Monsterka przebiła wszystko występując w roli Morsa. :)
Ileż ten Twój ogródek widział piękności! Zachwycające zdjęcia, szczególnie te letnie, gdy za oknem biało :)))
... i będzie co wspominać w długie, zimowe wieczory .... :):)
Może i ta sama lokalizacja, ale ile różnorodnych sesji i konceptów. Warto było sobie przypomnieć te wszystkie wypady w plener :)
Gdziekolwiek nie będą, zawsze wyglądają fajnie w plenerze ;-) Lagoona ma minę, jakby siłą woli chciała spowodować wypadek...
gdziekolwiek - byleby z lalką :)))
OdpowiedzUsuńPost fajny jak te wspomnienia :-)
OdpowiedzUsuńZarąbiste zdjęcia!
OdpowiedzUsuńMiło powspominać lalkowe wycieczki.
Kazde zdjecie przekazuje jakas fascynujaca historie <3 Piekne <3
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u mnie było tak mało dni bez deszczu. Wyjście w plener graniczyło z cudem. Twoje lalki miały więcej szczęścia i tyle wspaniałych plenerów. Ale czerwonowłosa Monsterka przebiła wszystko występując w roli Morsa. :)
OdpowiedzUsuńIleż ten Twój ogródek widział piękności! Zachwycające zdjęcia, szczególnie te letnie, gdy za oknem biało :)))
OdpowiedzUsuń... i będzie co wspominać w długie, zimowe wieczory .... :):)
OdpowiedzUsuńMoże i ta sama lokalizacja, ale ile różnorodnych sesji i konceptów. Warto było sobie przypomnieć te wszystkie wypady w plener :)
OdpowiedzUsuńGdziekolwiek nie będą, zawsze wyglądają fajnie w plenerze ;-) Lagoona ma minę, jakby siłą woli chciała spowodować wypadek...
OdpowiedzUsuń